„Fidel, Fidel, co
takiego ma on w sobie, że Amerykanie nie mogą sobie dać z nim rady?” –
skandowali Kubańczycy w latach siedemdziesiątych. Nie tylko Amerykanie, ale i
Rosjanie, kiedy był w stanie odważnie powiedzieć ówczesnym przywódcom
radzieckim: ”Tu przelewa się nasza krew i to my będziemy decydować o przebiegu
walk”. (Chodziło o interwencję kubańską w Etiopii).
Miałem okazję zwiedzić gabinet w Hawanie, z którego kierował
własnymi oddziałami w tym odległym kraju.
Jedni go wychwalają, a drudzy widzą w nim dziekana
dyktatorów, tyrana ciemiężącego bohaterski naród. Na Kubie nie znajdzie się
jednak jednej ulicy czy placu, który by nosił jego imię. Jego ostatnie urodziny
były też obchodzone bardzo skromnie. Kiedy z okazji 200-lecia niepodległości
niektórych krajów latynoamerykańskich stu wybitnym intelektualistom
latynoamerykańskim postawiono zadanie wyboru dziesięciu najwybitniejszych
postaci w XIX i XX wiecznej historii regionu Fidela Castro postawiono obok
Simona Boliwara. Decyzję argumentowano „skuteczną obroną niepodległości Kuby
przed Stanami Zjednoczonymi”.
„Rewolucja” to słowo, które będzie wypowiadał we wszystkich
przypadkach. Widział w niej przede wszystkim uwolnienie się narodu spod
dyktatury Batisty i zerwanie więzów łączących ówczesne elity polityczne ze
Stanami Zjednoczonymi. Nigdy nie zapomni faktu, że delegacji kubańskiej na
sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w roku 1959, hotele nowojorskie odmawiały
pobytu i ostatecznie, delegacja musiała zamieszkać w murzyńskiej dzielnicy
Nowego Jorku i że nie mógł spotkać się z przedstawicielami polityki i biznesu
amerykańskiego.
W czasie wizyty w Polsce, w czerwcu 1972 roku, jego
antyamerykańska fobia doprowadziła do
konsternacji. Gospodarze musieli się źle poczuć, kiedy podczas
oficjalnych spotkań z ludnością Fidel Castro był w stanie zauważyć: „Nixonowi
śpiewaliście „Sto lat”. Mnie – nie.
Czyżbyście mi źle życzyli?” Górnicy zebrani w katowickim spodku
zamarli. Nastąpiła cisza, którą po pewnym czasie przerwał sam Fidel obciążając
tłumacza za złe tłumaczenie jego wypowiedzi. Potrzeba udowodnienia dobrej
kondycji fizycznej wyraziła się w Krakowie w zorganizowaniu meczu koszykówki z
udziałem koszykarzy Wisły Kraków.
Przekonanie o tym, że „wszystko potrafię” przynosiło
niejednokrotnie katastrofalne efekty. Przykładem pomysł „intensywnego
pastwiska” zaimportowany z Francji.
Zafascynowany chemią, posiadał własne laboratorium, w którym
przeprowadzał różne eksperymenty. Jeden z nich, dotyczył wyprodukowania miodu
pitnego z doskonałego jakościowo miodu produkowanego w rodzinnym gospodarstwie
Castrów, zarządzanego przez brata Ramona (na marginesie: matka Fidela
powiedziała mu, że nigdy mu nie wybaczy tego, że upaństwowił ich własność
rodzinną). Otóż, starania nie przynosiły efektu i pozostając pod wrażeniem
polskich dwójniaków i trójniaków postanowił wysłać do Polski pracownika INRA
(Narodowego Instytutu Reformy Rolnej) z zadaniem uzyskania odpowiedniej
receptury od producentów lubelskich.
Uwielbiał wedlowskie „ptasie mleczko”.
Bez względu na ostateczną ocenę osoby Fidela Castro i to,
czy historia mu przebaczy czy też nie, bez niego inna byłaby nie tylko historia
Kuby, ale całej Ameryki Łacińskiej.
autor: Lech Miodek
wieloletni parcownik MSZ
wiecej na http://quovadiskubapl.blogspot.com/p/zespo.html
wieloletni parcownik MSZ
wiecej na http://quovadiskubapl.blogspot.com/p/zespo.html
No hay comentarios:
Publicar un comentario