Sytuacja na Kubie zmienia się dość dynamicznie, jak na tempo
do którego przez lata przyzwyczaił nas Fidel Castro. Po wprowadzeniu pewnych
udogodnień ekonomicznych zwiększających udział sektora prywatnego w gospodarce
kraju, reformie migracyjnej, początkach zmian w bankowości, przyszły kolejne
poluzowania blokady informacyjnej.
Na początku roku Kubańczycy otrzymali stały i bezpośredni
sygnał wenezuelskiej telewizji TELESUR i informację o uruchomieniu długo
oczekiwanego światłowodu między Kubą i Wenezuelą. Jednak wśród Kubańczyków
dominował sceptycyzm, który potwierdzały analizy ekspertów. Stało się jednak
inaczej. Na Kubie ruszyły pierwsze ogólnodostępne dla mieszkańców punkty
dostępu do internetu - NAUTA (Servicio de Internet). Chociaż ceny są zaporowe
(1,50 CUC za godzinę czyli ok. 1,50 USD) jednak nie odstrasza to chętnych.
Przed lokalami, w wyczekiwaniu na otwarcie, formują się kolejki (tak dobrze nam
Polakom znane), które towarzyszą codziennemu życiu na wyspie.
źródło: El Nuevo Herald, http://www.elnuevoherald.com/2013/06/04/1491925/cubanos-estrenan-nuevos-servicios.html |
W całym kraju
udostępniono 118 takich punktów. Może to mało z europejskiej perspektywy,
jednak w przypadku tego izolowanego od dekad społeczeństwa to ogromne
wydarzenie. Z pewnością nie będzie na taką usługę stać tych, którzy zarabiają
wyłącznie w peso nacional, nie uzyskują dochodów w CUC - peso convertible, nie
pomaga im rodzina z zagranicy (w formie remesas) i nie pracują w
sektorze prywatnym. Średnia pensja to zaledwie 25 USD.
Jednak NAUTA to możliwość bezpośredniego kontaktu ze
światem, to coś innego niż korzystanie z informacji przenoszonej na nośnikach
pamięci czy płytach CD.
Jakie są powody takiego działania? Czy aktualna władza jest
na tyle słaba czy może na tyle silna żeby móc sobie na to pozwolić?
Z pewnością trudno będzie odpowiedzieć na to pytanie, jednak
takie działanie to kolejny kontrargument dla zwolenników blokady i przeciwników
dialogu z obecnym rządem.
Młodzi Kubańczycy powoli dostają to o czym cały czas marzą. O czym sami przekonaliśmy się prowadząc badania na Kubie. Chcą podróżować,
móc zarabiać tyle żeby pozwolić sobie na modne ubrania, sprzęt audio-wizualny i
inne dobra charakterystyczne dla konsumpcyjnego społeczeństwa, które tak
dobrze, my Europejczycy, znamy.
Zamiera w nich duch walki, nie przemawiają hasła rewolucji
1959 roku, a USA kojarzy im się z rodziną i przyjaciółmi mieszkającymi o 90 mil
od nich a nie z imperium, które chce dokonać inwazji.
Raul Castro powoli odsłania karty. Czy już zostało wszystko
ustalone i tzw. "tort" został podzielony. Taka opinia pojawia się i
osobiście ją podzielam, podobnie jak część Kubańczyków mieszkających na wyspie
i na emigracji. Zgodnie z badaniami, które opublikowaliśmy w wersji
hiszpańskiej bloga Quo Vadis Cuba?
http://quovadiscuba.blogspot.com/2013/05/cuba-y-su-futuro-segun-los-cubanos-en.html
część ankietowanych (ok. 20%) jest zdania, że na Kubie
przemiany następować będą w formie pokojowej, bez udziału społeczeństwa. Taka
opinia przeważa wśród osób w wieku 20-35 lat. I chociaż prawie połowa nie wie
jak będą owe zmiany następowały i kiedy, jednak wśród pozostały przeważa
opinia, że nastąpi to w ciągu najbliższych 3 lat. Czy te przewidywania osób
najbardziej zainteresowanych spełnią się? Z biegu wydarzeń należy przewidywać,
że tak. Jak powiedział mi Carlos Saladrigas w jednej z rozmów: tych zmian
raczej nie da się cofnąć, a to co zaczynają zdobywać Kubańczycy swoim własnym
wysiłkiem, dzięki najnowszym reformom gospodarczym nie dadzą sobie tak łatwo
odebrać.
Towarzyszy tym zmianom zwiększona kontrola i prześladowania
aktywistów, opozycji. Może ma to zapobiec ewentualnym rozruchom i dynamicznej
formie wydarzeń. Reżim Castro nie chce aby sytuacja wymknęła się spod
kontroli i na scenę wyszedł aktor, który mógłby uzurpować sobie
prawo do tego 'tortu' - w dużej części kontrolowanego przez FAR - Rewolucyjne
Siły Zbrojne.
4 czerwca, My Polacy, świętowaliśmy Dzień Wolności a Kubańczycy otwarcie punktów internetowanych NAUTA, stojąc po tę wolność w kolejce do
'okna na świat' czyli internetu i po paszport, dzięki któremu będą mogli zobaczyć ten inny
świat.Katarzyna Dembicz
Dziękuję serdecznie za propozycję, skorzystam
ResponderEliminarpozdrawiam